8 fałszywych świadectw Fundacji Widzialni przeciw metodologii RGAA

Na blogu Saccessibility Fundacja Widzialni zamieściła krytykę metodologii RGAA. Niestety, osiem przedstawionych argumentów to argumenty pozorne - fałszywe świadectwa. Szkoda, że podpisane przez tak zasłużoną dla dostępności i opiniotwórczą instytucję.

Argument 1

„1. Jeśli przyjmiemy inną metodologię niż WCAG to trzeba będzie się odnosić do zupełnie innych wytycznych i kryteriów sukcesu.”

Nieprawda! Metodologia RGAA opiera się na WCAG 2.0. Twórcy RGAA wyraźnie podkreślają, że:

„Nie jest to ani nowa norma, ani nowy standard, ale oferuje metodologię i ramy operacyjne umożliwiające weryfikację wdrożenia międzynarodowych standardów dostępności.” (Guide d'accmpagnement, 2.7. Questions - réponses).

A swoją drogą, WCAG to raczej nie jest metodologia…

Argument 2

„2. RGAA ma swoje kryteria, jednak techniki odnoszą się wprost do WCAG – przy audytowaniu musimy zatem używać dwóch osobnych dokumentów i oba trzeba szczegółowo poznać.”

Owszem, RGAA ma swoje kryteria, ale nie są to kryteria „zamiast” kryteriów sukcesu WCAG. Są to przełożone na język pytań przypadki testowe, które służą sprecyzowaniu zakresu testów. Wszystkie wynikają z przyjętych założeń metodologicznych, m.in. że każde kryterium zadaje jedno pytanie oraz że każde kryterium jest powiązane z co najmniej jednym kryterium WCAG (sic!).

Co więcej, każde kryterium zostało precyzyjnie zmapowane do standardu WCAG. Nie ma więc żadnej potrzeby zapamiętywania, jak to suponuje autor „krytyki” dwóch osobnych numeracji kryteriów (bo i po co?).

Argument 3

„3. Kryteria są mocno rozdzielone…”

Co w tym złego? Z czego autor czyni zarzut? Z zastosowania jednej z elementarnych reguł metodycznego postępowania? Metodyczne działanie polega m.in na rozłożeniu rzeczy złożonych na rzeczy proste, aby je lepiej rozumieć, wykonać, ocenić, itd.

Wyodrębnienie ogółem 134 kryteriów testowych jest zaletą tej metodologii, a nie wadą.

Argument 4

„4. Przede wszystkim w RGAA nie uwzględnia się wielu przypadków….”

Po pierwsze, autorzy RGAA nigdzie nie twierdzą i nikomu nie gwarantują, że metodologia uwzględnia wszystkie możliwe przypadki.

Po drugie, będę wdzięczny za wskazanie metodologii, która uwzględnia wszystkie przypadki testowe. A jeszcze bardziej, za wskazanie metodologii, która uwzględnia więcej przypadków testowych, niż metodologia RGAA.

Po trzecie, argument w jednym z podpunktów, że „jeśli ktoś ma małe doświadczenie i będzie robił audyt wg tej metodologii to w raporcie wpisze tutaj błąd” jest bezwartościowy. Jeśli ktoś ma małe doświadczenie, to popełni niejeden błąd zarówno wtedy, gdy będzie się posługiwać tą metodologią, jak i jakąkolwiek inną, zwłaszcza taką, która prezentuje tylko ogólne wskazówki.

Argument 5

„5. Bezzasadne rozbijanie kryteriów….”

A niby dlaczego „bezzasadne”? Bo tak uznał autor tej pseudokrytyki?

Jest w pełni uzasadnione, zgodne z przyjętymi założeniami, w tym z założeniem, że każde kryterium zadaje jedno pytanie.

Poza tym, jest to ten sam argument, co wskazany w punkcie 3, ale ujęty innymi słowy. Rozumiem. Gdy brakuje argumentów, można się powtarzać, ale jedno powtórzenie to trochę za mało…

Argument 6

„6. Uwaga!: Wprowadza sprzeczne z WCAG wymagane poziomy….”

Hmm. Pudło, a nawet dwa pudła:

Pudło, bo w teście 12.10.1, który służy zbadaniu kryterium 12.10 nie ma odwołania do KS 2.8.8, jest poprawne mapowanie do kryteriów sukcesu: 1.3.1 Informacje i relacje, 2.4.1 Możliwość pominięcia bloków oraz 4.1.2 Nazwa, rola, wartość.

Pudło, bo nieprawda, że w RGAA nie ma mowy o ścieżce okruszków (autor pisze: „W WCAG jest mowa m.in. o ścieżce okruszków w RGAA nie ma o tym słowa, jest tylko link do WCAG do techniki opisującej ścieżkę … bez sensu”). Proszę przeczytać, o czym mowa w zaleceniu określonym dla kategorii 12. Nawigacja, w kryterium 12.8, w teście 12.8.1 oraz w teście 12.9.1. Nie uwierzę, że tak wybitni znawcy nie wiedzą, że „ścieżka okruszków” i „nawigacja okruszkowa” oznacząją to samo.

Argument 7

„7. RGAA nie obejmuje badania z użytkownikami.”

Rzeczywiście, nie obejmuje. Ale też nie wyklucza. To jedno.

Drugie, o wiele istotniejsze: To prawda, że badania z użytkownikami są niezwykle cenną metodą, niezbędną, by mieć pewność, że treść jest dostępna. Ale wbrew upowszechnianemu w Polsce twierdzeniu, badania z użytkownikami nie są niezbędne w audycie dostępności! Wyraźnie i jednoznacznie mówi o tym metodologia WCAG-EM:

Zaangażowanie użytkowników (opcjonalnie)

Zaangażowanie osób niepełnosprawnych, w tym osób z trudnościami związanymi ze starzeniem się (które nie są doświadczonymi ewaluatorami lub członkami zespołu oceniającego), może pomóc w zidentyfikowaniu dodatkowych barier dostępności, które nie są łatwe do wykrycia w drodze oceny eksperckiej. Chociaż nie jest to wymagane do stosowania tej metodologii, ewaluatorzy mogą czasem być zmuszeni do zaangażowania w proces oceny osób doświadczających autentycznych problemów z dostępnością. [podkreślenia moje, S.W.] - zobacz (Tłumaczenie WCAG-EM 1.0).

Argument 8

„8. RGAA nie opisuje wymagań jakie powinien spełniać raport z audytu.”

Rzeczywiście. Nie opisuje. Ale to absolutnie nie oznacza zwolnienia audytora z opracowania raportu z audytu. Przeciwnie, w punkcie 4.2.5.5. cytowanego już podręcznika Guide d'accompagnement znajduje się takie zalecenie (tłumaczenie automatyczne): „Sporządzenie raportu w formie świadomej siatki audytu i / lub mniej lub bardziej szczegółowego raportu zgodnie z wymaganiami.”

Podsumowanie

RGAA jest, a na pewno w chwili publikacji było jedynym tak kompleksowym i zarazem dostępnym w języku polskim opisem podejścia do badania dostępności, jedynym tak bogatym i zarazem dostępnym w języku polskim systemem testów dostępności (ogółem jest to 276 testów).

Niewątpliwie, nie jest rozwiązaniem idealnym, bo idealne rozwiązania nie istnieją.

I niewątpliwie, próba narzucenia tej metodologii komukolwiek jako obowiązującej byłaby nadużyciem, jak zresztą próba narzucenia jakiejkolwiek metodologii jako obowiązującej.

„Argumenty” przeciw metodologii RGAA sformułowane przez Fundację Widzialni, są - co zostało wykazane powyżej - argumentami z przysłowiowej „czapy”.

Nie mnie rozstrzygać, jakie intencje przyświecały inicjatorowi i twórcy tej pseudokrytyki. Nie sądzę, niestety, że te intencje wynikały z troski o zapewnienie tak pilnie potrzebnego w Polsce wsparcia dla wszystkich, którzy stają wobec zadań wynikających z ustawy o dostępności cyfrowej.

Metodologia RGAA w pełni zasługuje na uwagę. Chociażby dlatego, że od 10 lat jest z powodzeniem stosowana w administracji francuskiej, że stoi za nią tak zasłużone dla dostępności cyfrowej francuskie stowarzyszenie BraileNet. Ale przede wszystkim dlatego, że jest rozwiązaniem kompleksowym, co nie znaczy, że doskonałym.

Nikt jednak nie zobowiązuje Fundacji Widzialni do jej stosowania. I w ogóle nikt nikogo nie zobowiązuje do jej stosowania (w przeciwieństwie do innej metodologii, której nazwy przez grzeczność nie wymienię). Gdyby autorami tej krytyki kierowała troska o zapewnienie oceniajacym dostępność stron internetowych jak najlepszego narzędzia, to pokusiliby się na przykład o próbę odpowiedzi na pytanie, jak można wykorzystać RGAA w tworzeniu własnego warsztatu audytora dostępności, a nie tak bezsensowną i bezpodstawną krytykę.

Przykro mi, że zostałem zmuszony, by to napisać.

Stefan Wajda